Świat jest wielki... ale do zdobycia!

niedziela, 25 kwietnia 2010

Lublin - Kazimierz, czyli wspomnienia z kwietnia

Wyprawa zaczęła się w Lublinie:

 

odpoczynek na dziedzińcu zamkowym po wejściu po wieeeeeeelu schodach:

 

pędem na rynek i najlepiej samemu:


 

skok na trzy-cztery:

 

Kazimierz przywitał nas kwietniowym upałem i brakiem wiatru, który panoszył się w Lublinie:

 

Wzgórze Trzech Krzyży (wejście było bardziej męczące niż schody do zamku w Lublinie):

 

dyby i klatka dzieciaków nie przestraszyły (kat również):

 

ojejejejjjj... Wisła i Wisła...

 

w wieży zdecydowanie było najfajniej: