Kraków:
Zaczęliśmy od Uniwersytetu. Mierzyć trzeba wszak wysoko...
Potem rozrywka dla małoletnich mas, czyli stragany.
W drodze na Wawel. Jak co roku. Jak co roku kościół pw. św. Piotra i Pawła.
W kolejce po bilety na Wawel.
Zygmunt marzenia spełnia. Tylko które serce bardziej?
- Czy tu są lochy?
- Są.
- Nocoty?!
Przy smoku. I w tym roku.
Przytulaniec panoramiczny.
Remake sprzed lat kilu. Ino tam brakowało jedynki... I koszulka inna była.
A tu już zaczyna się Zakopane:
W tej wersji wcale nie z opcją "dramatyczne"... to zdjęcie faktyczne.
W tej wersji wcale nie z opcją "dramatyczne"... to zdjęcie faktyczne.
Krupówki po zakupach pierwszych, najważniejszych...
Te dwa zdjęcia kosztowały.
Wszyscy drżeliśmy... Bita śmietana na gorącym gofrze w rękach drania zapowiada ciekawy ciąg dalszy.
A bo tak...
Przed wizytą na Gubałówce.
Chwila zniesmaczenia w kolejce... Znamy te ekstremalne, zatem owa tylko wrażenia popsuła.
Refleksyjnie.
Spacerowo.
Pozowane.
Znienacka.
W drodze. Kierunek Pięć Stawów.
W drodze nad Morskie Oko.
Odpoczynek nad Okiem.
Chwila odpoczynku przed trasą nad Czarny Staw...
... i chałwa przed drogą. Drań spogląda na Mnicha.
- Wejdziemy? Dzisiaj jeszcze??? Wejdźmy!
- Dzisiaj już nie.
- Yyyyy... Dlaczegooooo?.. Weźcie!
Idziemy. Nie na Mnicha.
Odpoczywamy.
Pozujemy.
Jesteśmy.
Chwila przed burzą. Laaaało!!!
Leje. Zaraz schodzić zaczniemy.
Pogoda nad Morskim piękna. Chwilowo.
Zeszliśmy. Odpoczynek zasłużony.
I burza. Znowu. Ale już mniej straszna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz