W sobotę kupiliśmy dwulatkowi farbki plakatówki i pozwoliliśmy dziecku zaszaleć.
Ubrany w fartuszek i instruowany przez tatę odkrył, że kolory są... piękne.
Odkrył, że kolory farb można łączyć ze sobą i można tworzyć coś wspaniałego, czego kredkami czy mazakami osiągnąć nie sposób.
Dwulatek malował mazaje najróżniejsze.
Potem prosił, żeby jego rączką kierować i malować samolot, samochód, kwiatki, domek, koty, babę Anię.
Samolot był duży, samochód musiał mieć światła, kwiatki musiały rosnąć w bryłce ziemi. Najwięcej problemu mieliśmy z domem, ponieważ w oknach musiały być firanki, płot musiał posiadać widoczne gwoździe, listki na drzewie musiały mieć łodyżki, a dym z komina nie mógł być ani czarny, ani biały.
Natomiast baba Ania (czyli najszczęśliwsza) na rysunku musiała posiadać wielką siatkę z różnymi różnościami dla dwulatka.
Wczoraj pół dnia spędziliśmy przy farbkach.
Dzisiaj dwulatek zaraz po śniadaniu do swojego warsztatu malarskiego zasiadł...
Najwyraźniej dwulatek ma nową pasję :)
instrukcja obsługi farb i pędzelka:
próba samodzielna:
szaleństwo po odkryciu nowych możliwości:
zabawa trwa:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz