Dzisiaj byliśmy w parku i na placu zabaw.
Nasze dziecko jest nie do zmęczenia na placu zabaw...
Za to zaraz po opuszczeniu tego miejsca... bolą go nóżki...
No i drogę powrotną pokonuje na nóżkach co prawda, ale naszych :)
A w parku karmiliśmy wiewiórki.
Głodne wiewiórki.
Baaaaardzo głodne wiewiórki.
Świat jest wielki... ale do zdobycia!
środa, 16 stycznia 2008
czwartek, 10 stycznia 2008
urodziny
Urodziny były. Odbyły się i dwulatek trzylatkiem stał się...
Niespodziankę zrobił wujek Piotrek, który przyjechał i jako pierwszy przy zdmuchiwaniu świeczek uczestniczył:
Wujek prezent przywiózł...
Prezent, który się bardzo spodobał... trzylatkowi - Piotrusiowi:
Były też przytulanki:
I zdmuchiwanie świeczek przy babie Ani i po raz ostatni przy tacie:
Chociaż na koniec z tortu został jedynie... torcik...
Niespodziankę zrobił wujek Piotrek, który przyjechał i jako pierwszy przy zdmuchiwaniu świeczek uczestniczył:
Wujek prezent przywiózł...
Prezent, który się bardzo spodobał... trzylatkowi - Piotrusiowi:
Były też przytulanki:
I zdmuchiwanie świeczek przy babie Ani i po raz ostatni przy tacie:
Chociaż na koniec z tortu został jedynie... torcik...
poniedziałek, 7 stycznia 2008
dwulatek i nauka malowania farbkami
W sobotę kupiliśmy dwulatkowi farbki plakatówki i pozwoliliśmy dziecku zaszaleć.
Ubrany w fartuszek i instruowany przez tatę odkrył, że kolory są... piękne.
Odkrył, że kolory farb można łączyć ze sobą i można tworzyć coś wspaniałego, czego kredkami czy mazakami osiągnąć nie sposób.
Dwulatek malował mazaje najróżniejsze.
Potem prosił, żeby jego rączką kierować i malować samolot, samochód, kwiatki, domek, koty, babę Anię.
Samolot był duży, samochód musiał mieć światła, kwiatki musiały rosnąć w bryłce ziemi. Najwięcej problemu mieliśmy z domem, ponieważ w oknach musiały być firanki, płot musiał posiadać widoczne gwoździe, listki na drzewie musiały mieć łodyżki, a dym z komina nie mógł być ani czarny, ani biały.
Natomiast baba Ania (czyli najszczęśliwsza) na rysunku musiała posiadać wielką siatkę z różnymi różnościami dla dwulatka.
Wczoraj pół dnia spędziliśmy przy farbkach.
Dzisiaj dwulatek zaraz po śniadaniu do swojego warsztatu malarskiego zasiadł...
Najwyraźniej dwulatek ma nową pasję :)
instrukcja obsługi farb i pędzelka:
próba samodzielna:
szaleństwo po odkryciu nowych możliwości:
zabawa trwa:
Ubrany w fartuszek i instruowany przez tatę odkrył, że kolory są... piękne.
Odkrył, że kolory farb można łączyć ze sobą i można tworzyć coś wspaniałego, czego kredkami czy mazakami osiągnąć nie sposób.
Dwulatek malował mazaje najróżniejsze.
Potem prosił, żeby jego rączką kierować i malować samolot, samochód, kwiatki, domek, koty, babę Anię.
Samolot był duży, samochód musiał mieć światła, kwiatki musiały rosnąć w bryłce ziemi. Najwięcej problemu mieliśmy z domem, ponieważ w oknach musiały być firanki, płot musiał posiadać widoczne gwoździe, listki na drzewie musiały mieć łodyżki, a dym z komina nie mógł być ani czarny, ani biały.
Natomiast baba Ania (czyli najszczęśliwsza) na rysunku musiała posiadać wielką siatkę z różnymi różnościami dla dwulatka.
Wczoraj pół dnia spędziliśmy przy farbkach.
Dzisiaj dwulatek zaraz po śniadaniu do swojego warsztatu malarskiego zasiadł...
Najwyraźniej dwulatek ma nową pasję :)
instrukcja obsługi farb i pędzelka:
próba samodzielna:
szaleństwo po odkryciu nowych możliwości:
zabawa trwa:
czwartek, 3 stycznia 2008
łopata
Dwulatek postanowił się dzisiaj na plac zabaw wybrać.
Dwulatek zaopatrzył się w łopatkę do piaskownicy.
Łopatka tylko o połowę mniejsza niż sam dwulatek...
Dwulatek najwyraźniej lubi łopatę...
Mróz trzaskający nie zniechęcił go do kopania dołów na placu zabaw i gonitwy po parku.
Dwulatek teraz śpi słodko dotleniony i zmęczony.
Ufff... a ja się rozgrzewam - trochę głupio było tak ganiać o tej porze roku po piachu z dwulatkiem :)
Dwulatek zaopatrzył się w łopatkę do piaskownicy.
Łopatka tylko o połowę mniejsza niż sam dwulatek...
Dwulatek najwyraźniej lubi łopatę...
Mróz trzaskający nie zniechęcił go do kopania dołów na placu zabaw i gonitwy po parku.
Dwulatek teraz śpi słodko dotleniony i zmęczony.
Ufff... a ja się rozgrzewam - trochę głupio było tak ganiać o tej porze roku po piachu z dwulatkiem :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)