Świat jest wielki... ale do zdobycia!

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Talentiada...

... czyli tenis, sprawnościowe, drużynowe i męczarnie okrutne dla rodziców w upale nieziemskim Wszystkie etapy, zatem wyjazdów kilka. Tym sposobem najpierw obok Warszawy, a potem ponownie w Poznaniu gościliśmy.

 Byli sędziowie..., ... zawodnicy, ...



 ... byli nasi faworyci wśród 18 zespołów biorących udział w zawodach



... byli innych faworyci...





Każdy zespół miał okrzyk na powitanie.


I niecierpliwość w postawie, ponieważ trenerzy rakiety tenisowe kazali odłożyć. A rakiet się pilnuje. Zazwyczaj rodzice o to proszą. Taaak... proszą sugestywnie.  Jak widać my należymy do tych bardzo sugestywnych. Można to tłumaczyć również ogromnym zapałem drania.


W czerwonym było dzieciom ładnie. I zdecydowanie wyróżniali się z tłumu. Nie tylko koszulkami, jak się potem okazało.

- Zaczynamy? Kiedy zaczniemy?
- Zapytaj trenerów.
- Nocoty?????
 
 
  
Była i chwila dla fotorodzicoreporterów.

   
Wspólna rozgrzewka wszystkich zespołów. Miłe.

  
Ostatnie uściski.

  
Tu już sprawnościówka.
 

Rzut piłeczką na wstępie idealnie ubrudził wszystkie kolana.
 

Jest!!!!! Byli skrupulatni sędziowie.
 

Przed startem do biegu jakiegośtam po piłeczki. Chyba biegu gwiaździstego ze zbieraniem piłek.

  
Chudzizna.
 

Ale czas swój poprawił o 3 sekundy w porównaniu z ostatnim treningiem. Adrenalina?

  
Chyba tak. Zaskoczył nawet nas.

  
Unihokej. Przed unihokejem jeszcze kilka zawodów, w tym bieg wahadłowy z odrzucaniem piłek, ale na wszystkich tak samo umorusaniec w biegu, zatem... Zatem unihokej.
 

Sędzia, dyskusje, zaraz piłka ręczna i nożna. Coś się chyba nie zgadzało.
Nie... tu ręczna. Po niej nożna.
Zaraz zaczną się gry paratenisowe. Rzucanka 2 piłkami, na jedno pole serwisowe na wprost, rzucanka na dwa pola serwisowe, wolejówka na jedno pole serwisowe na wprost.
 
 
Wyznaczanie kortu. Będą rzuty dwoma piłeczkami.



Trzeba było łapać dobrze i rzucać tak, aby przeciwnik nie złapał.

O!
 

O!


Tu już ewidentnie gry tenisowe. Gra pojedyncza na dwa pola serwisowe, wariant z uderzeniem kontrolnym; gra pojedyncza na jedno pole serwisowe + korytarz na wprost, wariant z uderzeniem kontrolnym; gra pojedyncza na dwa pola serwisowe, wariant zwykły.
Tak. I tak.

 

Czekanie. I wreszcie uradowanie kontrolowane.

 
 
Zatem był aut, czy nie było autu?

 
Punkt powtórzony... oliwa jak to w przysłowiu, zatem dranisko zdobył punkt i tu wygrał 7:5.



 Zmęczony. Owe 7:5 długo trwało.

 
Zmęczenie i po prostu: Pić.



Radocha i zmęczenie, ponieważ była to już siódma godzina zawodów.

 
Ale zdjęcie zrobić się udało.


 O! I picie idzie...


 
Emocje. I tutaj też wygrana.

 
 Spokój. Ale tylko w draniu. W nas emocje sięgały maksimum...

 
- Jestem Janowicz.!!!
(nie patrzyłam na miny sędziów...)

 
A stanę krzywo, żeby pokazać, że prosty jestem.

  
Spokój.




 I Finał Talentiady - Poznań 2014 r., ... czyli opowieść o dwudniowych zmaganiach zakończonych szczęśliwie.


Tuż przed, czyli jeszcze wygłupy.


I po wygłupach, czyli odprawa z reprymendą i refleksją na twarzach. 

 
 I oficjalne rozpoczęcie.


Pozowanie.


I już nie wygłupianie.


 Na czas krok dostawny.

 
O! właśnie. I jeszcze... I z
araz będzie koniec.


Bieg gwiaździsty, czy jak mu tam... Nadal nie pamiętam.


 Rzut piłeczką. Niektórzy rzucali naprawdę daleko, ale odrywali kolana wbrew regulaminowi.


Sprzęcior.
Drań przed sprzęciorem tuż przed początkiem startu.
 

Na finiszu po pierwszym biegu.


 
A biegł...
biegł...
... i dobiegł w identycznym co do setnej sekundy czasie... Mąż mój własny i osobisty poprawia mnie jednak, że o 0,4 sekundy poprawił.


 A tu na zdjęciu z Olgą. Olga pojawi się jeszcze wiele razy, jak się właśnie okazało... 


 
Przed drużynowymi.


 
O! Olga...

Taaaak... i na wielu jeszcze też.


 Potem drużynówka, wskazówki etc. Tu coś go zastanowiło...

 
Coś drania wkurzyło.


A to zdjęcie bardzo lubię. 

 

 Potem to była strategia w ręcznej. I słońce...
... podczas ręcznej moooocno dające.
A potem pierwsze poważne zmęczenie.


Ale i zadowolenie.

 
Tuż przed pojedynkiem w grach paratenisowych.


 
I tenisowych.


Pojedynek ten był długi. Tu już wiedział, że wygra....
... stawiając kropkę nad i.
 

 
Dzień drugi. Polewanie kortów, żeby się nie kurzyło gwiazdorom, bo może być foch, a nawet FOCH.

 
Pojedynek. Było ich kilka...
Mina mówi sama za siebie.




 Skupienie. Ja za to mało arytmii serca nie dostałam.


 Tak, zdecydowanie na jego turniejach tenisowych powinien mi ktoś mówić "oddychaj, nie oddychaj..." 

Mój serw.


Przerwa była na obiad. Koszulka została zdjęta, żeby nadawała się do pokazania w niej ludziom.

Przerwę należało wykorzystać na grę. Żeby odpocząć...

 Ustalanie...
... kto zaczyna...

... i jakie pola.


I gra...


 ... jeszcze potrwa.


 Mecz... 


Był zacięty.


 Drań zawzięty...


 Zakończenie. Wystąpienie z szeregu.
Gratulacje.