Świat jest wielki... ale do zdobycia!

czwartek, 14 lutego 2008

dla twiggie...

Masz rację!
Smutno tu było tak bardzo, że mnie samej wchodzić się nie chciało...
A idiotów jest tak dużo, że niestety nie ma możliwości uniknięcia pewnych sytuacji.
Buziaki.

poniedziałek, 11 lutego 2008

panika?

Niestety daliśmy się ponieść ogólnej panice dotyczącej kradzieży zdjęć dzieci.
Nie wiem, do czego mogą być one wykorzystane, wolę jednak nie ryzykować.
Dopóki one nie wprowadzi zabezpieczeń, nie będziemy publikować zdjęć drania.
Posty ze zdjęciami zostały ukryte, albumy również.
Przepraszam.

środa, 6 lutego 2008

dlaczego dzieci lubią jedzenie z Mc Donald'sa?...

Wczoraj umówiłam się z najszczęśliwszą na zakupy w centrum handlowym.
Dużo sklepów w jednym pozwala jednak na kupienie wielu rzeczy szybko i  jednym miejscu.
Były dwulatek po moich słowach wypowiadanych do telefonu od razu zorientował się, dokąd pójdziemy.
Centrum handlowe kojarzy mu się natomiast z dwoma rzeczami: dużym samochodem spełniającym funkcję wózka na zakupy i przede wszystkim z  McDonalds.
A są to dla niego skojarzenia tyle zadziwiające, co bardzo przyjemne.

Od rana były dwulatek zadawał pytanie, kiedy pójdziemy i upewniał się, że pójdziemy na pewno.
Od rana postanowił również nic nie jeść...
Niby po co ma bowiem jeść, skoro na głodnego więcej bułek z mięchem wsunie?...
Nie chciał w dzień również spać, bo czekał na wyjście i bal się, że je prześpi...
A wyjście i zakupy w centrum handlowym były dwulatek zaczął traktować najwyraźniej jak wielkie święto - prawdopodobnie dlatego, że chodzimy tam niezmiernie rzadko i jest to zawsze dla niego duża frajda. Głośno, kolorowo, dużo wszystkiego, zabawki w zasięgu wzroku i rączek...

Swoje rzeczy kupiłam w ciągu pierwszych trzech kwadransów, a następne trzy godziny spędziliśmy na zabawie w basenie z piłeczkami, zwiedzania sklepów z zabawkami, zabawie w sputnikach i innych trzęsących się cudakach i oczywiście na jeździe samochodem - koszem, który niby ma za podręczny służyć...
Nie dało się ominąć obiecanego jedzenia.
Ku mojemu wielkiemu zdumieniu były dwulatek zjadł... dwa hamburgery i... zażądał trzeciego, którego trochę na siłę, ale zjadł do końca.
Nie wiem zupełnie, co jest w tych bułkach, że dzieci tak je uwielbiają. Siedząc bowiem przy stoliku, obserwowałam razem z najszczęśliwszą stoliki sąsiednie - przy każdym siedział z opiekunem wpatrzonym w niego jakiś maluch i wcinał dokładnie to, co nasz były dwulatek...
I każdy z tych maluchów miał taki sam wyraz szczęścia na buzi.