Świat jest wielki... ale do zdobycia!

niedziela, 23 października 2011

Kraków i inne atrakcje

Czas pędzi jak szalony, a ja (czyli mama szczęśliwa i dumna) nie nadążam za nim i prawdopodobnie dlatego zdjęcia wklejam z opóźnieniem.
Jednak to opóźnienie jest momentem zatrzymania się w czasie po czasie.
Zatem...

1.

Kraków jak zawsze przyjazny nam, chociaż przywitał nas deszczem, zaświecił słońcem
i upałem nieziemskim.

Tu jeszcze z chmurami za plecami, ale nie jest źle, a my jesteśmy na Wawelu:

 

Czy to pojawiające się właśnie słonko, czy to niskie drzwi, a może kołatka - coś wprawiło drania w stań radości pełnej:
   

Tu już słonko drania nie cieszy, bo w pyszczydło świeci z każdej strony i w każdym miejscu:

 

Chociaż... i coś knuje drań wcale nie po cichu...

 

- U smiechnij się synku.
- OK.
I wyszło co widać:

 

Po roku w tym samym miejscu, czyli dejawu:

 

Lew jaki jest każdy widzi:



Ale nie każdy widzi jak jest na szczudłach:



2.

A potem nastały dożynki i szaleństwo zdjęciowe po... A z szaleństwa zostały zdjęcia, w trzy do wklejenia na blogu:










3.

... i wycieczka z mamą:



... ale to już inna bajka...