Świat jest wielki... ale do zdobycia!

czwartek, 15 sierpnia 2013

Kraków 2013

... czyli jak każdego roku w sierpniu...

Szewska. Ulica Szewska. Drań i rodzic jego grajków ulicznych zlokalizowali.


Z tłumu wybiegający ten, co to grajkom pieniążek wrzucił:


- Stań tam.
- Nie.e.
- No weź.
- Doooobraaaaaaa...

Dama z łasiczką.... Prawie jak prawdziwa.


Pod Wawelem. Skałki.


- Kochanie!


Jak co roku tuż przy smoku.


I tak.




I siak.


I Kazimierz Wielki.


Uhm...


Taki... taki... całkiem jakby Neptunowaty...


- A Cola będzie?
- Nie!


... bo nie!

Muszyna 2013...

... czyli po obozie sportowym szaleliśmy we trójkę z Lulusiem po górach i dolinach, nie zapominając o ruinach zamków, rzekach, basenach i innych równie ciekawych miejscach i zakamarkach.

Wjazd kolejką gondolową na Jaworzynę Krynicką i strach w oczkach:


na równi z zaciekawieniem:


A było istotnie na co patrzeć (chociaż faktycznie z lekkim strachem):













Po kilku minutach to i nawet relaksowała taka wysokość:



A na miejscu... tadaaam!


Zerkanie na szczyty...


... ze szczytu...


Chociaż i tak było je widać:







I takie widoki też były:



W drodze do bacówki:



Koziorożec, kozica - co za różnica...



Niedźwiedzie podczas tych wakacji stąpały kroczek za nami, kroczek przed nami...


Pogodę podczas wakacji mieliśmy wymarzoną. A tu i widoki wymarzone...


I lody dla ochłody:



I sanie na spanie:


I do zdjęcia pozowanie:


A tu już kąpiel w Szczawniku. Rzeki w górach są istotnie orzeźwiające. Skoro drań w wodzie zmarzł, to może nawet są i zimne?


Kaczki lubią krakersy...


Dranie lubią głupie zabawki...





... czyli obrzydlistwa wydające dźwięki hm... zaskakujące...


Św. Florian i św. Nepomucen kroczek za mną i kroczek obok... Obok kroczek również drań.


Baszta. Zdobyta. Pierwszego dnia z nami.


Schody, schody, schody. Lubię robić zdjęcia obiektom na schodach. Obiekty lubią na schodach pozować.


Poprad.


Lochy.


Fontanna. Normalnie drań stał grzecznie i nawet nie miał zamiaru jej tykać, ale ona go prowokowała. Normalnie go zaczepiała...


... i zaczepiała...


... i zaczepiała...


 ... i drań był cały mokry... Sam nawet nie wiedział, jak to się stało...


W Ogrodach Sensorycznych.`


Kolejka na Jaworzynę przeskoczyła i tu.


Powrót do Ogrodów.

Aż tak ciemno nie było. Ale w nogach i na buziaku zmęczenie ewidentne.


I radość z pozowania.


... no bo ile możnaaaaa...?


 ... aaaaa?


A dzięki tej minie podjęliśmy decyzję o powrocie do pensjonatu.


Chociaż nie tak migusiem...


Drań nawet podczas odwrotu zdjęcia robił:


Jak już rzekłam, basen też był:


I różne różności w pakiecie:


I generalnie było kapitalnie. I jednocześnie był to drugi dzień zacierania koszulkowej opalenizny kortowo - tenisowej.


Pływanie, kombinowanie...


Jakuzzowanie..


Bo w jakuzzi też można kombinować i cudakować...


... i nurkować..


... taaa...

 ... można...


... pewnie, że można...



... można i pływać...


... i odpoczywać...


I brodzik omijać...



... chociaż do zdjęcia można w nim zapozować...



Na basenie zjeżdżalnia była...


... była i niczym fontanna kusiła...



... więc drań zjeżdżać zaczął...


... i zjeżdżał...


... i zjeżdżał...


... i zjeżdżał...


... i zjeżdżał...


... zjeżdżał...


... zjeżdżał...


To jego zjeżdżanie było niczym przebiegnięcie się Forresta Gumpa...