Świat jest wielki... ale do zdobycia!

wtorek, 5 lipca 2011

Nad morzem...

... było super!

Dzieciaki nauczyły się pozować do zdjęć. Więc pozują, a ja fotografuję. Czemu nie?


 

Zakotwiczeni w Ustce. Również: czemu nie? Miejsce nasze ulubione na wakacje.

 

Reda. Pełne morze mieć za plecami jest miło...

 

... zwłaszcza, gdy mocno się stoi nogami na betonie.

 

I myślec o czymś sobie jedynie wiadomym.

 

Poza tym zabawy na plaży też są sympatyczne. Można grać w piłkę:

 

Można nic nie robić:

 

Można uśmiechać się do mamy:

 

Można ustalać z tatą nowe zasady gry:

 

Można zakopać się w piachu i mieć ubaw po pachy:

 

Można się potem odkopywać:

 

A potem potem można namówić rodziców na tatuaż. Prawie jak prawdziwy. Hennowy taki.

 

O! właśnie taki:

 

Wieczorem można znaleźć smoka:

 

I poprosić, aby zdjęciom było STOP!

 

Chociaż czasem wychodzą mamie i takie:

 

No i Ustka jest taka:

 

a mewy są opiekuńcze:

 

i jest nawet syrena:

 

i różne różności na pieniążki:

   

uhm...

 

A po deszczu można bawić się procą i udawać groźnego pirata:

 

i biegać i biegać:

 

i się wygłupiać:

 

A na brzegu można znaleźć np. taaaaaaki kij!

 

I znowu udawać pirata. Albo dzikiego dzikusa:

 

I mieć morze dla siebie:

 

Yeah! Yeah! Yeah!

 

Można również spotkać pirata.

 

I rybaka.

 

Bo generalnie nad morzem jest kapitalnie.

 

I z jęzorem na wierzchu można grać. Hazardowo.

 

A wieczorem w domku można rysować różne różności z całego dnia.

 

Chociaż czasem mina rzednie, kiedy rodzice nie dają kupować wszystkiego jak leci.

 

Ale za to można wysłać pocztówkę z pozdrowieniami dla Mikołaja. Znaczy przyjaciela z przedszkola.

 

A pisanie pocztówek to nie takie fiku miku.

 

A morze najcieplejsze jest po deszczu. I wtedy ma najpiękniejszy kolor według mamy.

 

I jest na plaży dużo muszelek.

 

A reszta... Reszta nie jest milczeniem, ale scenariusz przenosi się do Torunia, o którym zaraz.

Filutki dwa. Dejawu celowe po roku:

 

Orbitarium dorównuje planetarium. I jest super!

 

I można dotknąć wszystkiego.

 

A to wszystko wytrzymuje. Wytrzymało pobyt na orbicie, wytrzymało organoleptyzm drania i dzinki, znaczy jest trwałe:

 

I wielu rzeczy można się dowiedzieć. A drań lubi się dowiadywać.

 

I teraz wie już, ile ważyłby na Marsie i innych planetach.

 

I można mieszać i mieszać:

 

A potem zobaczyć na własne oczy toruńskie pierniki: